Ciało jako obraz duszy
Aleksandra Wiertelak
Jest fascynującą kobietą i bardzo interesującą, ambitną malarką. „Nigdy nie interesowała mnie — mówi – forma sama w sobie, lecz to, co ona wyraża. Jeśli więc twarz – to wnętrze, jeśli dłoń – to gest, jeśli sylwetka – to znów gest (język ciała)”.
Aleksandra Wiertelak, bo o niej mowa, obdarzona pewnym doświadczeniem życiowym i artystycznym, doskonale wie, że człowiek to nie ciało‐przedmiot postrzegany z jakiegoś punktu widzenia, ale istota duchowo‐cielesna realizująca się w polu własnej egzystencji. A więc „rozważająca rzeczy”, wahająca się, wybierająca, wczuwająca się, oceniająca. Słowem, zmienna i niemal niepochwytna. Z tego względu artysta, który nie zamierza poprzestawać jedynie na ukazywaniu człowieka od strony jego fizyczności, staje przed bardzo trudnym zadaniem.
Wiertelak, jak wspomniałem, jest osobą ambitną i właściwie od początku swojej działalności poprzez ciało próbuje zobrazować duszę kobiety. W jej twórczości można wydzielić trzy okresy: sylwetowych aktów, portretów „roślinnych” i kompozycji figuralnych.
Wszystkie są zajmujące. Na dobrą sprawę artystka mogłaby kontynuować jedną z wypracowanych formuł, ale widocznie dla nurtujących ją problemów woli poszukiwać nowych rozwiązań.
Prace składające się na zestaw tzw. sylwetowych aktów powstawały pod koniec studiów i tuż po nich. Były to dużego formatu pastele (140 x 85 cm), przedstawiające najczęściej siedzące postacie, wyodrębnione z ciemnego tła. Owe postacie narysowane szkicową, delikatną kreską w większym stopniu charakteryzował gest i poza niż budujące klimat tło.
W następnych kompozycjach, zaistniałych podczas długiego pobytu artystki w Grecji, duże znaczenie miały twarze przedstawionych osób i otaczające je secesyjne motywy roślinne, które czasami przeradzały się w tajemnicze ornamenty. Warto wspomnieć, że malowane na zamówienie portrety stawały się mini opowieściami, mającymi odniesienia do biografii pozujących ludzi.
Bardzo interesujące są ostatnie prace Wiertelak (kompozycje figuralne). Wykonano je na twardym podłożu techniką własną. Artystka nie ukazuje w nich, jak w pracach wcześniejszych, pogłębionych wizerunków konkretnych osób. Maluje, jak gdyby, portret kobiety w ogóle. Ten zbiorowy „konterfekt” współtworzą poszczególne obrazy z androgynicznymi postaciami anielic, być może porzuconych kochanek, wróżek czy współczesnych, okaleczonych Amazonek. Uchwycono je i usytuowano wśród motywów głównie roślinnych, ale i zwierzęcych, w szczególnym momencie życia. Wówczas, gdy są odosobnione, zamknięte w swoim świecie. W chwili, może zagrożenia (Przypowieść I), a na pewno jakiejś wewnętrznej presji, o czym zdają się świadczyć elementy otaczające kobiety. I najprawdopodobniej tuż przed potencjalnym otwarciem, jakimś istotnym przełomem. Można tak mniemać obserwując dochodzący do głowy jednej z bohaterek promień życia (Przypowieść II), rozrastającą się w ciasnych przestrzeniach obrazu roślinność czy takie formy jak wzbudzoną falę, znajdującą się w prawym, dolnym rogu Przypowieści III.
W pierwszym, wrażeniowym kontakcie z kompozycjami Wiertelak dostrzega się przede wszystkim wybijające się z tła układy i gesty przedstawionych postaci. Następnie bogatą ornamentykę i nawiązania do tradycji (secesja). Natomiast mniej myśli się o tym, że mogły one powstać również na skutek osobistych przeżyć autorki i w jakiejś mierze być jej autoportretami.
Próbując usensowić owe intrygujące prace, warto zastanowić się, co wyrażają figury nagich kobiet znajdujące się w stanie, jak gdyby, zawieszenia? Dlaczego zostały w specyficzny sposób „wpisane” w świat przedstawiony, w którym znaczą nie tylko motywy roślinne, ale również elementy niemimetyczne np. wewnętrzne ramy zawężające pole obrazu; format oraz sposób usytuowania obrazu w obrazie, a także inne nieokreślone kształty? Wchodzą one, bowiem w związki ze znakami mimetycznymi, nabierają znaczeń i dookreślają prezentowane historie.
W olejach Wiertelak cenna jest również potencjalność wyrazu. To, że autorka nie ukazuje jednoznacznych sytuacji i określonych stanów psychicznych. Takie stawianie sprawy umożliwia widzowi wzbogacenie kompozycji o własne doznania i przemyślenia. Obcowanie z pracami poznańskiej artystki dostarczy odbiorcy wielu satysfakcjonujących przeżyć estetycznych, uświadomi mu, że jest współtwórcą dzieła i poprzez transparentną zasłonę ciała pozwoli zajrzeć do wnętrza kobiecej duszy.