O sobie
W zachwyt wprawiają mnie widoki roztaczane przez fascynujące kobiety i półka z książkami.
Cenię mistrzowskie realizacje oryginalnych artystów od Leonarda da Vinci, poprzez Francisa Bacona, Władysława Hasiora, Franciszka Starowieyskiego, Tadeusza Brzozowskiego po Norberta Skupniewicza i tym podobnych autorów młodszego pokolenia.
Lubię, gdy kompozycje zawierają jakieś uformowane wyobrażenia, wyznaczające ważkie pola znaczeniowe. Uważam bowiem, że dobrze namalowana draperia jest tylko draperią, niczym więcej.
Najlepiej, gdy dzieło sztuki jest zapisem sytuacji znakowo‐egzystencjalnych. Sztuka bowiem jest dla mnie – jak to ujęła Maria Gołaszewska przy okazji referowania hermeneutyki sztuki – „swoistym sposobem bycia człowieka w świecie, jest jakby nasłuchiwaniem milczenia bytu skrytego poza formą artystyczną, symbolami, znakami, a wreszcie nawykami człowieka. Jest też sztuka świadectwem złożoności, nieprzejrzystości i wieloznaczności tego, co z bytu rzeczywistego może człowiek poznać przez myśl i doznanie”.
Bliska jest mi zatem filozofia Karla Jaspersa, której rdzeniem są Egzystencja i Transcendencja. Według wymienionego myśliciela każdy sam doświadcza i chwyta swoją Egzystencję a Transcendencja może być poznana tylko przez aluzje. Jednostki otwarte duchowo na Transcendencję odbierają od niej znaki, które Jaspers nazywa szyframi. Może nimi być właściwie wszystko każde zjawisko, każda sytuacja, wszystko co nas spotyka a także mity religijne i dzieła sztuki. I co ważne – każda egzystencja odczytuje szyfry na swój sposób i to odczytanie nigdy nie jest ostateczne ani obiektywne.
W moich pracach artystycznych poruszam się na granicy, między realnym a irrealnym, między światem rzeczywistym a fantastycznym. Najbardziej interesuje mnie to, co pozaczasowe, ukryte, wyobrażone i uniwersalne.