Wykroczyć poza rzeczywistość
Majka Serafin — „Merkuriusz” 03–04’09
Majka Serafin od lat zaskakuje widzów fascynującymi fotografiami na wystawach zbiorowych. Tak było między innymi na „Obszarach Wyobraźni”, eksponowanej w oddziale Muzeum Narodowego na Górze Przemysła w Poznaniu w 2004 roku i na wystawie „Przestrzeń – Ciało – Zdarzenia” w poznańskim Starym Browarze w roku 2008.
Nawet więcej! Wielu zwiedzających twierdziło, że jej prace były najlepsze. A przecież nie konkurowała z amatorami, ale z członkami Związku Polskich Artystów Fotografików. Nawet gdy uznać te opinie za przesadzone, to niewątpliwie warto się zastanowić, skąd takie oceny i co sprawia, że zdjęcia Serafin zapadają odbiorcom głęboko w pamięć?
Od kilku lat artystkę interesują pejzaże z charakterystycznymi elementami architektonicznymi i konstrukcje. Te ostatnie przetwarza następnie za pomocą komputera, tworząc swoiste figury niemożliwe. Myślę, że twórczość poznańskiej artystki rozwijała się w sposób naturalny i ma pewne cechy wspólne, niezależnie od podejmowanych przez nią tematów.
Działalność na forum publicznym zaczęła w latach 70. od fotoreportaży i pracy instruktora ds. fotografii i filmu. Później zajęła się przetwarzaniem realnej rzeczywistości, o czym świadczą zwłaszcza jej fotomontaże zamieszczone na łamach „Tygodnia”, „Mojego Świata” i „Sztuki dla Dziecka”. Dopiero w latach 90. ubiegłego wieku mogła skupić się na własnej pracy artystycznej. Wówczas zrealizowała kilka ważnych wystaw indywidualnych, głównie w Galerii Polony, które w dużej mierze dotyczyły portretu, ale również aktu, martwej natury i pejzażu.
Już wtedy okazało się, że artystka oszczędnie i z wyczuciem używa środków wyrazu. Na szczęście nie była tak radykalna w upraszczaniu zagadnień artystycznych, jak przedstawiciele minimal artu. Niemniej starała się ograniczać, i czyni tak nadal, swoje przedstawienia do niezbędnych elementów i struktur. Z minimalistami łączy ją rezygnacja z ozdobników i włączanie w swoje prace relacji między użytymi przedmiotami, światłem i przestrzenią. Serafin najbardziej podkreśla znaczenie światła w fotografiach, które buduje przestrzeń. Nadal często korzysta z efektu high‐key (wysoki klucz), polegającego na przewadze jasnych tonów i braku głębokich cieni.
Ponadto rzadko dynamizuje kompozycję, prezentując postać lub przedmiot w ujęciu diagonalnym. Oddziałuje: kontrastami – czerni i bieli, wprowadzeniem pojedynczego rekwizytu i akcentu kolorystycznego (w portretach), zróżnicowanymi kształtami nielicznych przedmiotów wykonanych z odmiennych materiałów (w martwych naturach) oraz siłą wyrazu i symboliką użytych kolorów (w pejzażach i konstrukcjach).
W dorobku Serafin duże znaczenie mają portrety. Człowiek zawsze jest interesujący, a ponadto – jak twierdzi fotografik Maciej Mańkowski – Idealnie nadaje się do kreacji. Jest nie tylko swoistą rzeźbą, ale ta fascynująca forma w dodatku żyje i ma coś, co za pomocą aparatu fotograficznego można z niej wydobyć. Serafin nie tyle interesuje zewnętrzność przedstawianych kobiet, ile ukazanie ich życia wewnętrznego, co oczywiście nie jest łatwe. Jej fotografie, aczkolwiek związane z rzeczywistością, zawsze wykraczają poza to, co przedstawiają: emanują stanami duchowymi portretowanych; oddziałują poetycko (cykl Martwe natury); skłaniają do kontemplacji (Błękitna pustka), rozmyślań o życiu na ziemi i w kosmosie, a nawet o koncepcjach światów alternatywnych (Nigdy nie mów nigdy, cykl Konstrukcje).
Prace artystki wyróżniały się na wystawach zbiorowych, ponieważ ich autorka nie kierowała się modną tematyką, ale rozwijała własnym, niespiesznym rytmem, przechodząc w naturalny sposób od jednego pomysłu do drugiego, od jednego cyklu do kolejnego. Przykładowo Konstrukcje wyniknęły ze struktur Butelki, jednej z najlepszych w jej dorobku martwych natur i Balustrady ze wspomnianej Błękitnej pustki.
Ostatnia z wymienionych zachwyca prostotą i wywieranym wrażeniem. Powstała na promie płynącym w słoneczne południe po Morzu Śródziemnym. Przedstawia fragment nieba i pokładu z barierkami, prawie przesłaniającymi granatowe morze. Całość utrzymana jest w różnych odcieniach błękitu i właśnie kolor stanowi o urodzie tego na pozór zwyczajnegoujęcia, które daleko wykracza poza powierzchnię świata przedstawionego. Dzieje się tak na skutek dośrodkowego działania koloru niebieskiego, w którym patrzący nań się zatapia. „Im głębszy jest błękit, tym mocniej – pisze Kandyński w książce O duchowości w sztuce – wzywa człowieka w nieskończoność, budzi w nim tęsknotę za czystością, a wreszcie i transcendencją. Jest to kolor nieba, jakim go widzimy słysząc słowo niebo.(…) Promienieje zeń głębokie ukojenie”.
Odbiorca może interpretować Błękitną pustkę Serafin zgodnie ze swoim aktualnym stanem ducha. Niemniej Kandyński w przypisie dopowiada, iż „błękit jest podniosłą, ponadziemską kontemplacją. Należy to rozumieć dosłownie: na drodze do owego «ponad» leży nieuchronnie «ziemskie»”. A to znaczy wg tego autora, że wszystkie udręki i wątpliwości panujące na ziemi muszą zostać przeżyte.
Interesującą kompozycją jest również Nigdy nie mów nigdy, która powstała z przetworzenia fotografii przedstawiającej intrygujący autorkę tunel. Komputerowo dodała ona niebo i zmieniła kolory. W tej metaforycznej drodze do nieba lub do nicości dominuje czerwień, kolor bardzo żywy i niespokojny oraz rozjaśniony chmurami błękit. Im jest on jaśniejszy, tym mniej dźwięczny i bardziej człowiekowi obojętny.
Wiele dróg donikąd ukazuje Serafin w pracach z cyklu Konstrukcje. W ostatnich pięciu latach powstało ich około setki. Nie chodzi w nich o drogę w sensie duchowym, jak w kompozycjach omówionych, ale o jakieś przeszkody, zagadki nie dające się ani racjonalnie wyjaśnić, ani ominąć. Powstałe konstrukcje to rodzaj syntetycznych figur niemożliwych. Można na nie patrzeć jak na uprzestrzennione, dekoracyjne struktury, bo świetnie prezentują się zwłaszcza na płótnie i rozmyślać nad niewyjaśnionymi zagadkami życia i kosmosu.